Wednesday, September 17, 2008

Antytrendy z okładek

Amerykańscy inwestorzy żartują sobie z masowych mediów. Wg nich są one świetnym antywskaźnikiem zachowań rynków finansowych. Podobno jest powiedzenie, że "jeśli Bóg chce kogoś zniszczyć, wrzuci go na okładkę BusinessWeek'a". Nawet początkujący inwestorzy wiedzą, że giełda wycenia przyszłość, a fakty z przeszłości są już uwzględnione w bieżących kursach akcji. Prawdziwy biznes nie lubi rozgłosu i medialnego szumu.

Te informacje z rynku inwestorskiego tylko na pozór nie mają wiele wspólnego z media intelligence - moją wizją branży monitoringu mediów. Zakładam, że w mediach są wszelkie informacje jakie potrzebuje biznes (ale nie tylko) do efektywniejszego działania. Analiza tych informacji, pogłębione badanie faktów medialnych, śledzenie trendów daje wartościową wiedzę nie tylko dla specjalistów od public relations, ale także osób z marketingu, badań rynkowych czy zarządu. Szczególnie Ci ostatni potrzebują informacje nawet o najmniejszych, najcichszych sygnałach z otoczenia biznesowego.

Kupuj plotki, sprzedawaj fakty - to dewiza doświadczonych inwestorów i zaawansowanych graczy. Dzięki niej mogą wyprzedzać działania mas szukających szczęścia na giełdzie, ale także dzięki niej podtrzymywać ich zainteresowanie. Teoria efektywnego rynku sugeruje, że zanim jakiś podmiot odnoszący spektakularne sukcesy stanie się na tyle znany, aby trafić na pierwsze strony gazet czy czasopism, inwestorzy zdążą zdyskontować prasowe rewelacje. Niestety, niewielu kieruje się jej wytycznymi. Jak można zauważyć te prawidłowości? Bardzo często, gdy wiadomości o znakomitych wynikach, super fuzji czy wielkim kontrakcie trafią na giełdę, akcje danej spółki będą raczej tanieć (lub pozostawać na dotychczasowym poziomie), natomiast jasne stanie się, czym były spowodowane wzrosty jej walorów na wcześniejszych sesjach.

Przeczytałem ostatnio o badaniu, jakie przeprowadzili profesorowie na amerykańskim Uniwersytecie w Richmond. Prześledzili oni okładki inwestycyjnych magazynów Forbes, Fortune oraz BusinessWeek. Tym bardziej było to dla mnie ciekawe, ponieważ dokonali oni analizy podobnej do takich, jakie wykonujemy w PRESS-SERVICE Monitoring Mediów dla naszych klientów. Naukowcy badali na przestrzeni 20 lat przekazy z okładek pism pod kątem zależności kursów akcji spółek od przedstawienia ich zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym świetle.

Pierwszy wniosek jaki wyciągnęli jest taki, że zdecydowanie przeważały optymistyczne nagłówki. Podobnie zresztą jak w świecie inwestycji maklerzy wydają więcej rekomendacji "kupuj" niż "sprzedaj". Drugi wniosek, to taki, że pozytywnie pisano o spółkach, których akcje w ostatnim czasie mocno drożały, średnio o 42% lepiej niż indeks szerokiego rynku (tamtejszy WIG). W negatywnym świetle przedstawiano te podmioty, których walory nie cieszyły się wzięciem wśród inwestorów, średnio wypadały o ok. 37% gorzej niż rynek. Trzeci wniosek zaś dotyczy potwierdzenia, że masowe media są antywskaźnikiem inwestycyjnym. Patrząc na przyszłość po publikacjach takich pozytywnych informacji o danych spółkach, rok po wydaniu tych pism, akcje tych firm były warte średnio o 4,2% mniej niż indeks szerokiego rynku, natomiast walory wcześniej krytykowanych podmiotów pokonywały benchmark przeciętnie o 12,4%!



Powyższe badanie dowodzi, że inwestorzy mogli bardzo dobrze zarobić podejmując odwrotne decyzje do sugerowanych przez renomowane magazyny.
W żadnym jednak wypadku nie oznacza to, że dziennikarze tych pism byli niekompetentni i nie wymyślali tych nagłówków z okładek, tylko po to, żeby czytelnicy mogli na ich podstawie dobrze (lub o zgrozo, źle) zainwestować. Oczywiście przyczyna jest trywialna, i odnosi się do prawdy, że głównym celem, w każdym biznesie (w wydawniczym także) jest jak najwyższa sprzedaż. Wiadomo, że najlepiej sprzedają są tematy, które są aktualnie "hot", "trendy" czy "jazzy", a gdy takie określenie przylgnie do jakieś spółki czy wydarzenia rynkowego, istnieją duże prawdopodobieństwo, że trend został już zaakceptowany przez większość inwestorów.

źródła: http://www.summit-advisors.com/summit-financial-advisors/2008/2/10/magazine-cover-indicator.html,
PRIVATE BANKING "Anty rekomendacje" - autor: Łukasz Wróbel - analityk

Monday, September 15, 2008

Rewolucja dzieje się dziś!

Fantastyczny materiał podesłał do mnie ostatnio jeden ze współpracowników. To prezentacja nowego e-paper'u firmy PlasticLogic, rewolucyjnego (wg jego producenta) czytnika. Warto go zobaczyć pod tym adresem: http://link.brightcove.com/services/link/bcpid980795693/bctid1778578839


Inny przykład to już europejskie próby wprowadzenia e-paperu. Co ciekawe ta inicjatywa telekomu (France Telecom) jest budowana na współpracy z 5 paryskimi tytułami (Le Monde, Le Parisien, Les Echos, L’Equipe, Télérama). 150 czytelników dostało do testowania urządzenia, które w przyszłości mają zastąpić papierowe wydania gazet.
http://www.orange-innovation.tv/webtv/mode/detail/236/orange-lance-l-experimentation-de-read-go-le-premier-kiosque-a-journaux-mobile-connecte-en-3g/


Od strony technologicznej wszystkie z prezentowanych rozwiązań są zbliżone, czyli czarno-białe czytniki oparte o e-ink, dzięki czemu posiadają wspaniały kontrast i są energooszczędne. Problemem może okazać się cena. E-paper France Telecom wraz z łączem 3G oraz pamięcią 1 Gb to ok. 500 Euro (urządzenia innych producentów, kalkulowane są na podobnym poziomie). Wydaje się, że jest to skuteczna bariera dla masowego rozpowszechnienia tej technologii. Poza tym jeszcze jest kwestia przyzwyczajeń i oczywiście reakcji reklamodawców, którzy mogą nie być zainteresowani umieszczaniem swoich przekazów w takim kanale.

Tak czy inaczej patrząc na kolejną próbę wejścia na ten rynek coraz to nowych graczy (i to dużych graczy) mam wrażenie, że stajemy się świadkami bardzo ważnych dla rynku prasowego zmian, zmian, które jeszcze szybciej niż w przewidywaniach analityków popchną w kierunku e-gazet i nowych mediów elektronicznych.